czwartek, 12 grudnia 2013

Trening w domu dla każdego.

Dzisiaj nie poszłam na fitness i postanowiłam nadrobić trochę zaległości i poruszać się w domu.

Prosty trening, myślę, że dla każdego pod kierownictwem MEL B.

1. Cardio - 15 minut.



2. Brzuch - 10 minut.



3. Pośladki - 10 minut.



4. Rozciąganie we własnym zakresie.

Na całość poświęciłam około 40 minut, do tego po zakończonych ćwiczeniach pograłam w Sports Champion 2 - strzelanie z łuku, golf i tenis przez około godzinę.

Powiem wam, że się nieźle spociłam, ostatnio spadła mi trochę forma, bo mniej ćwiczę przez nową pracę, siedzę tam po 11h stąd też mało na blogu udostępniam.
Ale mam nadzieję, że wkrótce się wszystko unormuje.

Z takich ćwiczeń dostępnych na youtube próbowałam jeszcze trening z Ewą Chodakowską ze 2 razy kiedyś - przerobiłam całe 35 minut dostępne na YT, też całkiem niezłe, ale po tym czasie byłam zaskoczona, że to już koniec?!

Polecacie jeszcze jakieś ciekawe treningi, które można samemu spokojnie robić w domu?

czwartek, 5 grudnia 2013

Makaron ze szpinakiem i fetą

Dzisiaj o magicznej zielonej puszce, dzięki której Papaj miał tyle energii ... :)
zawiera dużo żelaza niezbędnego do produkcji czerwonych krwinek. To dlatego szpinak jest zalecany chorym na anemię. Na niedobór żelaza szczególnie naraż


Oprócz tego, że smaczny to ma wiele zalet, oto najważniejsze z nich:
  • zawiera dużo żelaza - zalecany w anemii i osobom odchudzającym się
  • zawiera witaminę C oraz kwas foliowy, które chronią przed nowotworami i zapobiegają zmarszczkom :D
  • poprawia wydolność organizmu, mięśnie mogą pracować dłużej i bardziej wydajnie!

Przygotowałam makaron ze szpinakiem i fetą.Bardzo lubię szpinak i od niedawna również uwielbiam makaron pełnoziarnisty. Jest to świetna alternatywa do ziemniaków i można zrobić z makaronem tyyyyyyyyyyyyyyyyle dań :)


Składniki:
1. Makaron
2. Szpinak mrożony brykiet
3. Szpinak świeży
4. Ser typu feta

Przygotowanie:
1. Makaron gotujemy
2. Szpinak świeży blanszujemy (ja przelałam wodą z makaronu)
3. Szpinak mrożony brykiet podgrzewamy w garnku dodając do smaku sól, pieprz, czosnek
4. Wrzucamy serek :) są takie fajne kosteczki do kupienia i nawet kroić nie trzeba.

Danie w 15 minut gotowe :) Cała micha do pracy gotowa.

 







 Musiałam już spróbować - wyszła pychotka :)

Omniomomomomommomom.

niedziela, 1 grudnia 2013

Chwilowy brak czasu.

Witam wszystkich śledzacych - wiem, nie udostępniałam nic ostatnio, bo sporo się w moim życiu działo.

W zeszły piątek dostałam nową pracę, którą zaczęłam w tym tygodniu, miałam dużo załatwiania i ogólnie stres związany z nowym miejscem itp... no i jeszcze wczoraj egzamin na uczelni i tak nie miałam na nic czasu i głowy do niczego.

W tym tygodniu byłam tylko raz na fitnessie, do tego jadłam pizzę  (zrobioną w domu - chociaż tyle w tym dobrego) i w piątek w pracy, dziewczyna, która odchodziła przyniosła ciasto no i się skusiłam.. także ten tydzień był niezbyt udany... ale od jutra wracam do mojego systematycznego trybu ćwiczeń :)

I wiecie co jest fajnego? Mam w pracy owoce dostępne w dowolnej ilości :) banany, jabłka, mandarynki :) fajnie, co?


I postanowiłam, (bo myślę, że będę mogła już co nieco odłożyć, dzięki mojej nowej pracy).


W przyszłym roku rozpoczynam kurs fitnessu :)

Znacie może jakąś dobrą szkołę po której można prowadzić zajęcia? 

Największym moim marzeniem jest prowadzić STEP z fajnymi choreografiami, ale zwykły ABT, TBC też spoko - takie bez choreografii to myślę, że już bym mogła prowadzić ;)

A propos bloga..
 Mam już trochę planów co do postów, na pewno będzie o chlebie, o butach do fitnessu, bo będę się przymierzać do zakupu i o CROSSFICIE na którym byłam niedawno Wam opowiem. O czym chciałybyście się jeszcze dowiedzieć? Jaki temat polecacie zgłębić w mojej drodze do bycia fit? :)


I będzie post o pizzy kalafiorowej, na którą się dziś natknęłam i zamierzam ją przygotować... :D
Nie mogę wkleić miniaturki...
FILMIK


Pozdrawiam, miłej końcówki niedzieli.

Od jutra pełna motywacja fitness, sport, 5 posiłków dziennie...




wtorek, 19 listopada 2013

Wieczorne gotowanko cz.2.

Moje pomysły na posiłki do pracy.
W miare zdrowo, kolorowo.
3 dania.
Około 70 minut.
Jedzenia do pracy na dwa dni i ciut ciut.
 


1. Pasta jajeczna.
Przepis od mojej dietetyczki.
Składniki:
  • Jajko
  • Jogurt naturalny
  • Szczypiorek lub pietruszka lub jedno i drugie, jak lubicie
  • Sól, pieprz



Przygotowanie:
Podane składniki w odpowiednich dla siebie proporcjach mieszamy, rozgniatamy i zajadamy się... :)
Moja pasta wyszła nieco rzadka, ponieważ jogurt z Biedronki niestety ma taką konsystencję, dlatego polecam jogurt bardziej gęsty np. firmy Zott.

 I tak oto w pracy powstała kanapeczka z chlebka żytniego, z pastą jajeczną pod kołderką sałatową ;)


2. Warzywa, makaron, ryba.
 Proste, nieskomplikowane.

Składniki:
  • ryba z mrożonki (akurat miałam filet z mintaja)
  • mieszanka warzyw (bez ziemniaków)
  • makaron żytni razowy
Przygotowanie:
  1. Mieszankę warzyw przygotowujemy na patelni na łyżeczce oliwy z oliwek. Doprawiamy przyprawami wg. uznania. Pamiętajcie, aby nie używać tych takich przypraw co tam do mrożonek wrzucają, bo zawierają niepotrzebne substancje (glutaminian monosodowy)..
  2.  Rybą rozmrażamy, przyprawiamy wedle uznania - moje ulubione przyprawy to bazylia, oregano, pieprz. Smażymy na patelni bez tłuszczu lub z odrobiną oliwy z oliwek.
  3. Makaron razowy żytni gotujemy.
  4. Pakujemy do pudełka i już. :) na zdjęciu akurat polałam jogurtem bo mi zostało z pasty i szkoda było zostawiać pół, bo znając życie nikt by potem nie zjadł, a ilości były w sumie małe, więc sobie tak pozwoliłam :)




3. Zupa krem kalafiorowa.
Bardzo pyszna!

 Składniki:
  • kostka rosołowa
  • woda
  • mieszanka mrożona "zupa kalafiorowa"

Przygotowanie:
Wszystko wrzucam do gara, na oko, miksuję blenderem - i już :)
 Zawsze jadłam kalafiorową w postaci zwykłej właściwie wody z warzywami i nie była ona taka dobra, zazwyczaj, żeby nie była taka przezroczysta zwykłam zabielać ją śmietną, ale to co zrobiłam - zmiksowanie wszystkich składników to właśnie był strzał w dziesiątke :)
Zupa nabiera kremowej konsystencji i nic nie trzeba dodatkowo zabielać :)




 I nawet moja Lucynka się zainteresowała.... okazało się, że moje kotki lubią ciemny makaron i warzywa :D


Jak myślicie? Dobre posiłki? Zdrowe? Racjonalne? :)

O mnie.

Witam wszystkich śledzących moje skromne poczynania,
przede wszystkim na wstępie chciałam napisać o sobie kilka słów.

Nie jestem po AWF-ie, ani po dietetyce, tym bardziej też nie po Uniwersytecie Medycznym.
Nie jestem profesjonalną trenerką, ani po żadnym kursie.
Powiem w skrócie, nie znam się.
Swoją wiedzę czerpię na bieżąco z dostępnych źródeł - głównie internetowych.
Celem tego bloga było zebranie, głównie dla siebie, informacji znalezionych na tematy związane z szeroko rozumianym pojęciem zdrowia, diety i ćwiczeń.
Miło mi, że ktoś śledzi moje postępy i to motywuje mnie mocno do dalszego działania. Miło również słyszeć, a to się dzieje coraz częściej ku memu zaskoczeniu, że kogoś to również motywuje! JEST MOC :)

Ale!
Informacje zawarte w niektórych postach mogą nie do końca pokrywać się z prawdą, czy też być w jakiś sposób nieracjonalne, bo moje źródło zawiodło, a moje poszukiwania nie były wystarczająco obszerne. Jeżeli zauważycie coś takiego to proszę, na prawdę, przyjmuję to na klatę, piszcie jeśli macie inne informacje :)

Dzisiaj właśnie się tak stało, dostałam wiadomość, że 2 banany i 4-5 jajek to jakieś bzdury.

Tak jak pisałam, wzorowałam się tylko na tamtym filmiku, i licząc według podanych proporcji 1 g węgli oraz 0,5 g białka na kg masy ciała to rzeczywiście dla mnie wychodzi 2 banany (ok. 70 gram węglowodanów) i około 5 jaj.

Opis jednej porcji produktu [180 g]:1 banan - 180 g
Wartość energetyczna w 1 porcji [180 g]:162,00 kcal
Białko w 1 porcji [180 g]:1,96 g
Węglowodany w 1 porcji [180 g]:36,43 g
Tłuszcz w 1 porcji [180 g]:0,59 g


Opis jednej porcji produktu [60 g]:1 jajko - 60 g
Wartość energetyczna w 1 porcji [60 g]:93,00 kcal
Białko w 1 porcji [60 g]:7,50 g
Węglowodany w 1 porcji [60 g]:0,66 g
Tłuszcz w 1 porcji [60 g]:6,36 g

Źródło: http://www.tabele-kalorii.pl/

Z drugiej strony, pamiętam, że czytałam kiedyś o tym, że tygodniowo nie powinno się jeść nie więcej niż bodajże 5 jaj - teraz dokładnie nie pamiętam. Wydaję mi się, że temu Panu z filmiku chodziło raczej o przykład ilości wartości odżywczych, a nie do końca o przykład posiłku, ale muszę to jeszcze sprawdzić.
Przyznaje się, nie zagłębiłam się wystarczająco w ten temat przed opublikowaniem poprzedniego postu.


Więc jak żyć?
Następnym razem sprawdzę dokładniej informacje i o tym co jeść PO jeszcze będzie...

I przypomniało mi się coś na koniec :D

Wczoraj po fitnessie jeszcze na moment skoczyłam na siłkę, "zrobić" przywodziciele. I leciał taki, oto teledysk.


Panowie na urządzeniach przez 4 minuty niczym zamrożeni...

poniedziałek, 18 listopada 2013

Co jeść po treningu?

Właśnie wróciłam z treningu - zajęcia ATC (AntyCelluliT - celem tych ćwiczeń jest wzmacnianie miejsc, gdzie pojawia się cellulit. Najczęściej są to pośladki, biodra i uda, ale również ramiona, łydki i okolice brzucha. W programie ATC ćwiczenia mają charakter drążący i naprzemienny, co pobudza bieg limfy i usuwanie toksyn z przestrzeni międzykomórkowych. Średnia intensywność zajęć sprzyja uwalnianiu rozłożonego nierównomiernie w grudkach tłuszczu. Dodatkowo efekt ten wspomaga automasaż, który uwalnia te okolice od powstałego napięcia i ujędrnia skórę.
Przeznaczony dla: osób średniozaawansowanych i początkujących Główny cel: rozbijanie tkanki tłuszczowej z okolicy bioder, pośladków i ud, ujędrnianie ciała).
 Czas trwania: 1h.
 
Podoba mi się właśnie w klubie Active Fitness to, że zajęcia trwają pełną godzinę, w przeciwieństwie do Ferio Gaju (TOP-GYM), gdzie zajęcia również mi się bardzo podobają, ale kończą się zazwyczaj po 45-50 minutach.
Same ćwiczenia nie były bardzo ciężkie, ale dołożyłam sobie (jako jedyna - urosłam;))  najcięższe obciążniki na kostki (1 kg) no i hantelki po 1 kg na rękę. Czuję, że żyje. :) o tak właśnie jak na tym obrazku :D


 
Wróciłam i jak zwykle ten sam dylemat.. co zjeść...  Od dłuższego czasu się nad tym zastanawiam. Przede wszystkim ustalmy jedno - TRZEBA ZJEŚĆ. To jest niepodważalne i niezaprzeczalne.
Wiele osób sądzi, że po treningu osiągną lepsze efekty nic nie jedząc - otóż, moi drodzy, nic bardziej mylnego :)

Zachęcam do wielu źródeł, ja dzisiaj tak na szybciutko, na podstawie jednego źródła.

Po treningu bezpośrednio - węglowodany proste. W przeciągu 5 minut po treningu! SZOK!
Na przykład owoce: banan, maliny, truskawki, borówki, jagody - podnoszą powoli poziom cukru.
Ilość: 1 gram węglowodanów prostych na 1 kg Twojej masy ciała - w moim przypadku około 71 gram - czyli na przykład 2 banany.

Do tego białko. W stosunku 2:1, czyli na 70 gram węglowodanów 35 gram białka.
W połączeniu 2 banany i od 4 do 5 jajek.


Filmik źródłowy:

Pozdrawiam!

środa, 13 listopada 2013

Nie umiem jeść.

Dzisiaj szukając porcji motywacji i inspiracji natknęłam się na bloga pewnej dziewczyny, a właściwie to już dojrzałej kobiety, która spowodowała swoją osobą, bez żadnej świadomości, spowodowała u mnie lawinę przemyśleń...

Zapewne część z was już wie o kim mowa, na facebooku nie omieszkałam wspomnieć co nieco..
Przedstawiam wam Panią Lauren Harris.




Niezła, co? :) [tu by się przydała emotikonka <cwaniak>]


Przeczytałam na jej blogu, do którego podaje wam linka poniżej, cały dział o mnie i jestem pełna podziwu dla wytrwałości, zapału, właściwie dla wszystkiego.

POLECAM ZERKNĄĆ

Widzę tam w pewnym sensie siebie. Cała droga jaką ta babka przeżyła od postanowienia, od liceum właściwie do tej pory.

Moje wnioski dla mnie:
Przede wszystkim stwierdziłam, że za dużo jem.
Przejadam się, najadam, dojadam.. tak strasznie lubię jeść!

Doszłam do oceny swoich poczynań...
właściwie nie wiem dokładnie kiedy podjęłam decyzję. Odkąd mam kartę Multisport ćwiczę, mniej więcej od kwietnia-maja, po 2-3 razy w tygodniu... ale wtedy jeszcze nie załapałam "bakcyla".
Mniej więcej 8 tygodni temu zaczęłam na prawdę ćwiczyć i starać się dobrze jeść - dobrze, mam na myśli zdrowo.

Jak mi idzie?

W skali 1-5, gdzie 1 oznacza kiepsko, a 5 oznacza mistrza.


Aktywność fizyczna - dałabym sobie mocne 3, naprawdę. Jestem z siebie dumna. Dużo ćwiczę - głównie fitness na stepie - fat burning, do tego ABT, czasami PUMP (taki fitness ze sztangą - coś ala zorganizowana siłka), STEP&SHAPE, ostatnio nawet byłam na tym całym crossficie. Czasami jestem 5 razy w tygodniu na fitnessie, czasami mniej, czasami po 1h, czasami po 2.. mam swoje ulubione zajęcia, a czasami chodzę na jakieś inne. Ostatnio wychodziło mi po 6-7 h fitnessu tygodniowo. Ostatnie 2-3 tygodnie trochę mniej, ale mimo wszystko jest dobrze.
 Kondycja coraz lepsza. Wytrzymałość też. Ćwiczenia, których kiedyś nie byłam w stanie praktycznie wykonać teraz już nie są dla mnie dużą trudnością.
Nogi mam już mega twarde, uda jak ze stali ;) jeszcze tylko wewnętrzna strona ud do dopracowania. łydki są ok. Nawet biceps się zaczął wyłaniać gdzieś tam. Ale brzuch ? straszny .
 Czuję pod tą grubą warstwą ochronną skałę, mega twarde mięśnie. Ale co z tego skoro ich nie widać? :( i brzuch to już kwestia diety.

Jedzenie - 1,5. Serio. Beznadzieja. I to jest mój obszar do doskonalenia na najbliższy czas.. na całe życie właściwie. Bo chcę aby moja dieta, to nie był plan żywieniowy na tydzień, miesiąc, czy rok. Chcę po prostu zmienić swoje nawyki. Trochę mi wychodzi, ale właściwie więcej jest tego trochę nie.
Przede wszystkim - za duże ilości. Zaczynam warzyć, mierzyć, liczyć.
Częstotliwość - myślę, że tutaj niewiele mam sobie do zarzucenia, 4 lub 5 posiłków, w odstępach około 3-4 godzinnych.
Kolejna sprawa - jakość jedzenia. Wydaję mnie się, że .. około 2 na 5 posiłków jest prawidłowa pod względem jakości.
Najlepiej mi idzie rano i w pracy. Jem zdrowe płatki, zdrowe serki, jogurty, jajka, pieczywo żytnie.. takie tam różne,chyba dosyć dobrze zbilansowane posiłki.
Najgorzej jest z obiadami i posiłkami po fitnessie..
I tutaj pojawiają się pewne wymówki, problemy, uleganie pokusom..

Trzeba to poprawić.
Trochę się sama zagubiłam już co powinnam jeść, ile czego i w ogóle o co w tym wszystkim chodzi.


Byłam kiedyś u dietetyczki i dostałam od niej plan żywieniowy na tydzień - chudłam wtedy ok. 0,5 kg tygodniowo, przez jakieś 2-3 tygodnie, dopóki nie zrezygnowałam.
Może wrócić do tego planu?

Nie umiem jeść.
Macie dla mnie jakieś porady :( ?

P.S. Wybacz czytelniku drogi, jeżeli dobrnąłeś do końca za brak ładu i składu. Polonistką nie byłam nigdy, a teraz jestem śpiąca i z jednej strony smutna, a z drugiej zmotywowana.

Dobranoc.


czwartek, 7 listopada 2013

Dynia. Cukinia. Kabaczek. Zucchini.

O co chodzi?
Własnie, do tej pory miałam mętlik w temacie: czym się różni kabaczek od cukinii? A czym się różni cukinia od kabaczku ? Nie ogarniam. Nie ogarniałam. Aż do dziś!
Postanowiłam zrobić mały re-search (naprawdę mały, bo podczas przeglądania internetu zaśliniłam biurko...). Dzielę się efektami szybciutko!

Po pierwsze, Wikipedia. Po wpisaniu cukinia kieruje mnie na kabaczek.. i czego się dowiaduję?

Kabaczek = cukinia = mała dynia.



"Kabaczek (Cucurbita pepo convar. giromontiina Greb.[2]cukinia) – odmiana dyni zwyczajnej. Odmianę wyselekcjonowano we Włoszech i stąd pierwotna nazwa "cukinia" od włoskiego zucchina (tj. mała dynia). Na południowym wschodzie Polski popularność zdobyła nazwa kabaczek. W Polsce roślina jest uprawiana i znana pod obiema nazwami. Ponieważ uprawiane formy mogą różnić się znacznie, więc zależnie od nazwy pod jaką je otrzymano do uprawy, traktowane są nawet jako odrębne gatunki."

No tak, to wiele wyjaśnia.

Idąc tropem Wikipedii czytamy dalej:

"Zastosowanie

Szczególną popularnością jarzyna cieszy się w Europie, południowej części Rosji, a także na Bałkanach. Kabaczki należą do warzyw niskokalorycznych, o niezbyt dużej wartości odżywczej. Główną ich zaletą jest wyborny smak. Ponadto odkwaszają organizm oraz sprzyjają przemianie materii. Zastosowanie kabaczków w kuchni jest szerokie, podaje się je na surowo, smażone, pieczone, duszone, gotowane. Przyrządza się z nich zupy, drugie dania, sałatki, surówki, napoje, desery, a także marynaty. Pamiętać jednak należy, aby większe kabaczki o grubszej skórce obierać. Dlatego w przetwórstwie przemysłowym zastosowanie znajdują owoce wielkości 10-15 cm chociaż za najsmaczniejsze uważa się owoce w pełni wyrośnięte to jest o długości ok. 25 cm.

Wartość odżywcza owocu: Ma wysoką wartość dietetyczną: zawiera duże ilości cukrów, witaminy CPPB1karotenu, ponadto owoce nie kumulują metali ciężkich. Wartość energetyczna 100 g cukinii wynosi ok. 15 kcal[3]."

No cóż, nic tylko się zajadać.. :)

No i w trakcie moich poszukiwań natknęłam się na tak apetyczną stronę, że nie wytrzymałam... obczajcie sami ! 

Oto zaledwie dwa zdjęcia, które mogę wam tu opublikować, bo po prostu nie mogę powstrzymać ślinotoku... Omlet z cukinią, pomidorami i serem oraz makaron z cukinią i kurkami... Jakby to powiedzieć? Chcę. Kcę. Chcem. Mamoooooo !




















Osobiście bardzo lubię cukinię, którą do tej pory spożywałam zazwyczaj jedynie w leczu (w leczo?). 
Przyszła pora to zmienić. Jak widać cukinia może mieć wiele ciekawych zastosowań, a kalorii tak malutko. Przypominam: w 100 gramach 15 kcal! <3. 
P.S. Mam dietetyczny przepis na pyszne leczo (od dietetyka) - jak chcecie to wam udostępnię :) Chcecie?
P.S. 2. Muszę się wam pochwalić zupą, którą przyrządziła moja kochana mama! Z cukinii właśnie.

PYCHOTKA! :) 

czwartek, 31 października 2013

EFEKTY! < 3

Dzisiejszy wpis jest euforyczny, radosny i pisany pod wpływem emocji, bo są efekty :)
Pomierzyłam się dziś rano i właśnie spojrzałam na tabelę z poprzednimi pomiarami....


Schudłam :D!

W końcu!

 Mimo, że tylko 0,5 kg mi ubyło spójrzcie na centymetry....

Jestem mega zaskoczona. Zawsze jak się odchudzałam to waga również spadała, ale teraz już widzę różnicę pomiędzy odchudzaniem samą dietą, a ćwiczeniami połączonymi z dietą.


Jestem zachwycona <3 a to jeszcze nie koniec :)



Happy Halloween :)


wtorek, 29 października 2013

Wieczorne gotowanko... Makaron ze szpinakiem, brokułem i groszkiem.

Szybkie, krótkie sprawozdanie z przyrządzenia przepisu, który był kilka postów niżej -> TUU

Obiadek na jutro, co by nie paść z głodu na stepie :)


Zamiast makaronu razowego tym razem postanowiłam wypróbować makaron jaglany.
Po kolei:
 1. Gotujemy makaron :)


2. Wrzucamy na patelnie - łyżkę oliwy, mrożony brokuł, szpinak "brykiet".

 3. Dorzucamy groszek z puszki, 2 ząbki czosnku zgniecione :) sól, pieprz do smaku.

 4. Akurat miałam w lodówce świeży baby szpinak więc też dorzuciłam, a co :)

5. Pakowanko, ważonko - tarty serek do smaku.



 TADAM !







Jutro się okaże czy zjadliwe;)
Pozdro 666 :)

poniedziałek, 28 października 2013

5 cech prawidłowej diety

Jaka powinna być prawidłowa dieta?


1. Odpowiednia kaloryczność i kompozycja wartości odżywczych. 
Wcale nie jest powiedziane, że osoba, która chce zrzucić nadmiar kilogramów powinna spożywać 1000 kcal dziennie. Za niska kaloryczność prowadzi do obniżenia prędkości metabolizmu, a co za tym idzie dieta staje się odwrotna w skutkach! Organizm, któremu nie są dostarczane odpowiednie ilości kalorii magazynuje wszystko co mu dostarczamy przez co pojawia się efekt jojo.
Należy dokładnie przeanalizować swoje zapotrzebowanie, które zależne jest od trybu życia (siedzący czy aktywny), płci, wieku itp. W internecie można znaleźć kilka stron, na których sprawdzicie swoje zapotrzebowanie na podstawie współczynnika BMR :)

http://vivalavita.pl/kalkulator/zalecanedziennezapotrzebowaniekaloryczneprzyobecnejwadze.html
Na przykład ten kalkulator pozwoli wam obliczyć zapotrzebowanie, które pozwoli utrzymać wam wagę.
I tutaj podobny kalkulator:
http://potreningu.pl/kalkulatory/bmr


2. Nie ma terminu zakończenia. Uczy prawidłowych nawyków żywieniowych.
Dieta powinna być tak skomponowana, zapewniać wszystkie składniki odżywcze, aby można było ją stosować całe życie. Powinna wprowadzić w naszym życiu pozytywne nawyki, które będziemy z łatwością stosować już zawsze.


3. Zróżnicowana.
Monotonne diety szybko prowadzą do znudzenia i zaniechania stosowania, nierzadko do złego samopoczucia oraz innych przykrych skutków (np. za duża ilość białka może doprowadzić do zakwaszenia organizmu - i to nie tylko u ludzi, mój kotek na to cierpiał ;( ).


4. Bogata w płyny!
Każdy dorosły człowiek powinien wypijać 30 ml płynu (nie tylko wody) na każdy kilogram masy swojego ciała.
Przykładowo osoba, która waży 70 kg powinna wypijać 2100 ml płynów dziennie, a osoba ważąca 90 kg już 2700 ml!
Oczywiste jest, że należy wykluczyć napoje gazowane i słodzone, ale wskazana jest jak najbardziej woda, herbata, kawa oraz naturalne soki bez cukru w odpowiednich ilościach. Pamiętajmy również o tym, że pokarmy także dostarczają płynów.


5. Dostosowana indywidualnie.
Każdy z nas ma inne zapotrzebowanie zarówno kaloryczne jak i na odpowiednie produkty odżywcze. Dodatkowo każdy z nas wie, że po niektórych produktach czuje się lepiej bądź gorzej. Nie ma jednej idealnej diety, idealnej dla każdego. Dieta powinna być dostosowana do każdej osoby indywidualnie, najlepiej, aby zawierały się w niej produkty, które dana osoba ludzi, aby dieta nie była męcząca oraz takie które są dla niej dobrze przyswajalne.
Najlepiej, aby takie składniki dobrał nam profesjonalny dietetyk - możemy to również sami zrobić, ale z pewnością jest to bardzo trudne.


Pozdrawiam :)


czwartek, 24 października 2013

Pierogi z dynią :)

A więc jak mówiłam tak zrobiłam, przygotowałam pierogi dyniowe :)

Ostrzegam, że były to pierwsze w życiu jakiekolwiek pierogi i kucharką też nie jestem wypasioną (jeszcze!!), ale wyszły całkiem całkiem.
Podobno.

Całość przygotowania (bez zakupów) zajęła mi 4 godziny :)

Pierwsze co zrobiłam to lista zakupów:

  1. Dynia
  2. Orzechy włoskie
  3. Pestki dyni
  4. Cebula
  5. Czosnek
  6. Ser (miał być tarty parmezan, ale nie znalazłam w sklepie) mozarella
  7. Ostra papryka
Wodę i sól raczej każdy ma więc nie była uwzględniona na liście ;) 



Koszt tych zakupów to około 30 zł (najdroższe w tym obrane orzechy taka mała paczka 7 zł i dynia też koło 7 zł).

Najpierw zabrałam się do przygotowania ciasta na pierogi - nigdy nie lepiłam żadnych pierogów, więc to dla mnie nowość.
Póki co wychodzi mi jedynie ciasto na pizze i ciasta "z papierka" np. ciasto czekoladowe ;).
Po dokonaniu mam wnioski - ciasto na pierogi to mój obszar do doskonalenia (to do rozmowy kwalifikacyjnej, jak mnie zapytają o obszary do doskonalenia... ;)).

W przepisie było pół kilo mąki , szczypta soli i szklanka ciepłej wody, a więc pomnożyłam proporcję i tak wyszło kilo mąki, dwie szczypty soli i dwie szklanki ciepłej wody :)


Kolejno zagniotłam i odstawiłam - ciasto zrobiło się twarde i ciężkie do rozwałkowania (co nie przeszkodziło mi w ulepieniu tych pierogów ;) )
Co zrobilam źle? Za mało wody chyba. Następnym razem będzie lepiej :D


Co wam przypomina moje ciasto.... ?




Następnie... przeprawa z dynią... MASAKRA!
Samo rozkrojenie dyni wymagało ode mnie sporej siły fizycznej, później pokrojenie, opróżnienie z tych fusów, obranie, pokrojenie na kawałeczki... Całe szczęścia miałam pomocnika, ale zdjęć nie dałam rady zrobić...
(a w ogóle ma ktoś pojęcie co to takie na dole gąbczaste? mama mówi, że to ze starości dyni, odkroiłam)


I powstały takie ładne oto kosteczki podsmażane na patelni z masełkiem, czosneczkiem, cebulką, papryką, orzechami  i pestkami.. 







Gdy dynia zrobiła się miękka przełożyłam całość do miski, dodałam ser i rozgniotłam widelcem. W tym miejscu polecam dosolić i dopieprzyć do smaku ;)


Pozostało lepienie ;) 



I gotowanie.





Wizualnie nie wyglądają źle. Smakowo - mi smakują, większość opinii stwierdza jasno: ciasto 3, farsz 5- :)

Wnioski:
- popracować nad ciastem - powinno być cieńsze i miększe - wtedy więcej farszu będzie przypadało na pieroga :)
- dosolić farsz ;)

Pozdrawiam czytelników :*

omniomomom ;)


P.S. Dzisiaj światowy dzień walki z otyłością!